aaa4 |
Wysłany: Pią 14:34, 17 Lis 2017 Temat postu: |
|
Zawahała się, jakby miała zamiar coś powiedzieć, ale na widok jego miny rozsądnie zrezygnowała.
Skończyli kolację w milczeniu. Ryerson na zmianę przeklinał w duchu, że zepsuł nastrój i pocieszał się myślą, że przecież w końcu musiał od czegoś zacząć. Po powrocie z Toraliny wiedział, czego chce - mieszkać razem z Virginią. Ale tak naprawdę pragnął o wiele więcej. Skłonić ją, żeby została jego żoną.
Virginia sięgnęła po kieliszek i w świetle lampy szmaragdy sypnęły seledynowymi iskrami. Spojrzał na bransoletkę. Pasowała do jej właścicielki i przyciągała wzrok do ładnych rąk o smukłych przegubach.
Do licha, musi jakoś pokonać upór Virginii. Musi skłonić ją do tego, żeby zaakceptowała jego i jego dom, a nie tylko samo łóżko. Do tej pory powinna już zrozumieć, że on jest innym człowiekiem niż ten jej cholerny mąż!
Zielonkawe błyski załamywały się w głębi przejrzystych klejnotów. Wabiły i obiecywały coś wspaniałego. Czyżby pragnęły mu coś powiedzieć?
- O co chodzi? - zapytała niespokojnie, widząc kierunek jego spojrzenia.
Dotarło do niego, że od dłuższej chwili wpatrywał się w bransoletkę. Potrząsnął przecząco głową.
- Nic takiego. Możemy już iść?
- Tak, oczywiście.
- No to chodźmy. - Wyjął z portfela kartę kredytową. - Pora wracać do domu. Specjalnie położył nacisk na słowo „dom". Chciał sprawdzić, w jaki sposób Virginia zareaguje.
Nie odezwała się. Wypiła resztę wina, czekając aż on podpisze rachunek.
Usiłowała zapomnieć o tym, co usłyszała w czasie kolacji. Przez całą drogę do mieszkania Ryersona zmu |
|